sobota, 12 stycznia 2013

Maniek, pani Zającowa i poduszkowe szaleństwo

  Długo nas nie było, ale to nie znaczy, że siedziałyśmy bezczynnie.
Wprawdzie sporo czasu spędziłam na wsi pomagając Winiarzowi  ( to mój
mąż) w rozbieraniu starych szop – spuściźnie po poprzednich
właścicielach- ale i robótki nie leżały odłogiem.
    Szopy już niemal całkiem rozebrane, ‘dobro wszelakie ‘w nich zawarte
częściowo unicestwione a częściowo zachowane dla potomnych, (ale temu
poświęcę osobny post ) więc spokojnie wracam do naszych robótkowych
poczynań.
    Po pierwsze chcę powiedzieć, że naszym zamiarem było, żeby pierwsza
osoba  komentująca nasz nowo powstały blog otrzymała upominek i tak
Jolanda z Mazurskiej Krainy otrzymuje zgodnie z własnym wyborem jeden z uszytych przeze mnie domków.
    Druga informacja, to krótka zapowiedź pierwszej w krótkiej historii
naszego bloga rozdawajki, która znajdzie się już w następnym poście.
Wszystich chętnych serdecznie zapraszamy :)
    A teraz już kilka naszych ostatnich tworków-wytworków.

  Na początek  Manfred, (dla przyjaciół Maniek), uszyty  jako prezent
dla  wspaniałej młodej kobiety , która rusza w szeroki świat i
potrzebuje przyjaciela na drogę :)
  

Teraz wytwory Myłkusa: Mimi- Pani Zającowa i jeszcze bezimienny Pan Wiewiór- może macie jakieś pomysły na imię dla tego kawalera?

 


są też ptaszki wiszące i doniczkowe oraz łoś
\
 
  
i na koniec zdrowotne podusie z wsypem z łuski gryczanej niepozbawione uroku :)





5 komentarzy:

  1. ŁaŁ , napracowałaś się. Śliczne prace.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ania z Siedliska15 stycznia 2013 01:19

    To już jest poduszkowy zawrót głowy ! Naprawdę udane ! Buziaki, kochane artystki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście na poduszkach z gryki nie boli głowa :) Podobno :) My też buziamy i pozdrawiamy.

      Usuń
  3. Piękne podusie, zazdroszczę wszystkim, którzy potrafią szyć...

    OdpowiedzUsuń