Długo nas nie było, ale to nie znaczy, że siedziałyśmy bezczynnie.
Wprawdzie sporo czasu spędziłam na wsi pomagając Winiarzowi ( to mój
mąż) w rozbieraniu starych szop – spuściźnie po poprzednich
właścicielach- ale i robótki nie leżały odłogiem.
Szopy już niemal całkiem rozebrane, ‘dobro wszelakie ‘w nich zawarte
częściowo unicestwione a częściowo zachowane dla potomnych, (ale temu
poświęcę osobny post ) więc spokojnie wracam do naszych robótkowych
poczynań.
Po pierwsze chcę powiedzieć, że naszym zamiarem było, żeby pierwsza
osoba komentująca nasz nowo powstały blog otrzymała upominek i tak
Jolanda z Mazurskiej Krainy otrzymuje zgodnie z własnym wyborem jeden z uszytych przeze mnie domków.
Druga informacja, to krótka zapowiedź pierwszej w krótkiej historii
naszego bloga rozdawajki, która znajdzie się już w następnym poście.
Wszystich chętnych serdecznie zapraszamy :)
A teraz już kilka naszych ostatnich tworków-wytworków.
Na początek Manfred, (dla przyjaciół Maniek), uszyty jako prezent
dla wspaniałej młodej kobiety , która rusza w szeroki świat i
potrzebuje przyjaciela na drogę :)
Teraz wytwory Myłkusa: Mimi- Pani Zającowa i jeszcze bezimienny Pan Wiewiór- może macie jakieś pomysły na imię dla tego kawalera?
są też ptaszki wiszące i doniczkowe oraz łoś
\
i na koniec zdrowotne podusie z wsypem z łuski gryczanej niepozbawione uroku :)
ŁaŁ , napracowałaś się. Śliczne prace.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, do dziś czuję kręgosłup :)
UsuńTo już jest poduszkowy zawrót głowy ! Naprawdę udane ! Buziaki, kochane artystki !
OdpowiedzUsuńNa szczęście na poduszkach z gryki nie boli głowa :) Podobno :) My też buziamy i pozdrawiamy.
UsuńPiękne podusie, zazdroszczę wszystkim, którzy potrafią szyć...
OdpowiedzUsuń